wtorek, 2 kwietnia 2013

Nowa grzywka

Dzisiaj usiadłyśmy z M. i nie mając nic do roboty stwierdziłyśmy, że należy poszaleć. M. obcięła mi grzywkę. 

Włosy zaczęły włazić mi w oczy i nic nie widziałam. Stęskniłam się też za starą dobrą grzywką, chyba podobam się sama sobie z włosami na czole, a i M. powiedziała, że chętnie zobaczyłaby mnie znowu z krótszym przodem. Chciałam sobie zostawić to na gorsze dni (wiecie jak macie doła- pierwsze co robicie to coś z włosami), ale postanowiłam, że już czas na poprawienie samopoczucia.

M. użyła dwóch nożyczek fryzjerskich- najpierw tradycyjnymi podcięła na długości, a później pocieniowała, czy degażowała, jak kto woli.

Tak wyglądałam z długaśnymi kłaczorami, które właziły mi już w oczy... (zmoczone zaraz przed podcięciem)

a tak wyglądam teraz (włosy mam lekko wilgotne):

Dzielna kotka M.- Lusia obserwowała nasze podrygi fryzjerskie i pochwaliła zdolności M.

Dobrą decyzję podjęłam ścinając grzywkę? :) /K.

6 komentarzy: