wtorek, 19 marca 2013

Laicy, nie martwcie się, dla was też jest nadzieja :)

Żadna fryzura wam nie wychodzi? Nie macie nadziei na cokolwiek poza kucykiem? Być może dzisiaj pomożemy wam przekroczyć granicę końskiego ogona :) jeśli tylko macie trochę ambicji, to nasz dzisiejszy post powinien wam pomóc.

A więc grzebienie i szczotki w ręce i próbujcie! To nasze rady, jak pomóc sobie we fryzurowym szaleństwie :)

Podstawowe rzeczy, o których warto pamiętać:
1. wsuwki- one zawsze się przydają, warto mieć trochę więcej w zapasie.
2. koleżanka do ćwiczenia ;)
3. lusterko
4. Dużo chęci, ambicja i zaangażowanie
5. nie marudzić, że ręce bolą.

Opowiem wam moją historię- przez całe życie chodziłam z rozpuszczonymi włosami, kiedy tylko chciałam zrobić sobie coś bardziej złożonego niż kitka, kończyło się to niepowodzeniem. Do czasu kiedy poznałam M. i jej długaśne włoski. Zaczęłam jej robić fryzurki, zaczynając od zwykłych warkoczy, kitek, zawijasków. Im więcej fryzur, tym większa zdolność moich łapek. Postanowiłam popróbować i im więcej ćwiczyłam na M. tym lepiej mi szło. Mam dla was parę rad, które powinny pomóc we "własnej obsłudze" :)

Po pierwsze- wykonanie fryzury na kimś ułatwia przestrzenne wyobrażenie sobie jak powinny pracować wasze ręce z tyłu własnej głowy. Lusterko nie wszystkim niestety pomaga- np. ja wolę używać go dopiero, gdy już muszę wpinać ostatnie wsuwki. Nigdy nie wyobrażałam sobie zrobić sobie samej warkocza kaskadowego, a teraz proszę bardzo- nie wymaga to więcej wysiłku niż francuz. Po zrobieniu go pierwszy raz, rozwalił się praktycznie od razu. Teraz już wychodzi mi dużo lepiej- nasza metoda na warkocz kaskadowy (kliknij tutaj, żeby go zobaczyć) jest bajecznie prosta- spróbujcie dwa razy na koleżance, a później nie poddawajcie się, jeśli wam nie wyjdzie. To podstawa każdej fryzury. 

Po drugie istnieją fryzury wyglądające na bardzo skomplikowane, a okazują się śmiesznie proste, jak np. zawijańce, przeplatańce  (tutaj możesz zobaczyć przykład takiej fryzury)

Po trzecie jeżeli masz dwie lewe ręce, szukaj zawsze najprostszych sposobów na daną fryzurkę. Np. do koka łatwiej użyć wypełniacza (koszt to około 4-10 zł warto poszukać na necie) niż polecanej przez blogerki (nas też) skarpety.


Po czwarte i najważniejsze, zawsze próbujcie po parę razy- czasem po paru dniach. To, że za pierwszym razem jest ciężko, nie znaczy, że nie uda się wam po raz kolejny. Nie zniechęcajcie się pierwszą nieudaną próbą!


Mam nadzieję, że ten post się wam przydał, dajcie znać jak wam wychodzą fryzurki. Planujemy dodawanie większej ilości samodzielnych tutoriali, może na prostsze a efektowne fryzury? Będziecie chętne?

Pozdrowienia :* K.

8 komentarzy:

  1. Mam ten wypełniacz, super gadżet, często robię takie koczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja używam wypełniacza z kabaretek; jest o wiele wygodniejszy niż skarpeta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kabaretki przypominają strukturą wypełniacz- zwykła skarpetka jest toporna, wsuwki się w nią nie wsuwają, no i trzeba najpierw poćwiczyć z czymś łatwiejszym :) masz gdzieś fotkę tego wypełniacza? możemy go tu wstawić :) /K.

      Usuń
  3. Hej:) Zostałaś otagowana! :) Zapraszam do zabawy ;) http://kubelkowe-hery.blogspot.com/2013/03/tag-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! z chęcią odpowiemy na Twoje pytania :) /K.

      Usuń
  4. ja mam taką plastikową wywijaną spinkę do koka i jest świetna... ze skarpetkowym wypełniaczem jakoś nie umiałam sobie poradzić;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najważniejsze to znaleźć odpowiedni dla siebie sposób- jednemu pasuje jedno, drugiemu drugie- dziękujemy za radę :)

      Usuń
  5. też posiadam spinkę do koka, jest bardzo wygodna w użyciu i nawet wsuwek nie potrzebuję, jakoś się to wszystko zwykle trzyma ;) plus bardzo ładny efekt pofalowania po rozpuszczeniu włosów. wypełniacza jakoś nie używam, nie mam wprawy w ułożeniu reszty kosmyków, a poćwiczyć nie mam niestety na kim ;)

    a konkursowa maska została mi przed chwilą dostarczona, jeszcze raz dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń